Po bardzo długim milczeniu, na prośbę Joasi, wracam z przepisem na pierniczki.
Znalazłam ten przepis już jakiś czas temu i od dosyć dawna chciałam go wypróbować, ale dopiero teraz nadarzyła się okazja.
Pierniczki zaraz po upieczeniu są mięciutkie, ale wraz ze stygnięciem stają się coraz twardsze. Idealne, by zostawić je na święta, by nie kusiły wcześniej. Wystarczy wyjąć je na dwa - trzy dni przed Wigilią, by nabrały wilgoci i nadawały się do jedzenia.
Składniki (na około 50 pierniczków):
- kostka masła (250 g) w temperaturze pokojowej
- 1 szklanka cukru demerara (może być też zwykły cukier, ale nieco mniej niż szklanka)
- 1 szklanka płynnego miodu
- 5 szklanek mąki pszennej
- 1 opakowanie przyprawy do piernika
Sposób przygotowania:
- Masło utrzeć z cukrem dodając powoli miód, aż składniki dokładnie się połączą tworząc puszysty krem.
- Do masy dodać mąkę i przyprawę do pierników, wyrobić ciasto, które może się nieco kruszyć, ale powinno się też ładnie sklejać. Uformować z ciasta kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić przez około godzinę w lodówce.
- Piekarnik z termoobiegiem rozgrzać do temperatury 170'C
- Na lekko oprószonej mąką stolnicy/blacie kuchennym rozwałkować część ciasta na grubość około 0,5 cm i wycinać z niego ciasteczka. Układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
- Pierniczki pieczemy około 15 minut lub do chwili, aż się zarumienią.
Ja zapakowałam moje pierniczki w woreczki foliowe i obwiązałam świątecznymi wstążkami. Tak zapakowane będą na pewno miłym prezentem.